Zuzanna rozkręciła się niedawno na dobre z chodzeniem, a co za tym idzie zaczęła także coraz śmielej poczynać sobie w obszarze tańca dziecięcego. A z maluchami wiadomo jak jest - pozytywnie na ich rozwój wpływa podobno muzyka poważna, ale jak się bawić, to się bawić - mocne, bezpośrednie bity, prościutkie melodie, może tam nawet jakieś klawiszowe minipasaże - to coś, przy czym potrafią się pobujać z niekłamaną przyjemnością. Zuzanna mocno uderzyła w klimaty hard-core post-disco-polo wykazując niesamowity entuzjazm i energię przy hitach Braci Figo Fagot. Zawdzięcza to swemu chrzestnemu, a my tylko modlimy się, by nie zaczęła przypadkiem śpiewać przy babci tekstów w stylu "kup mi buty, zabierz do kina, postaw mi drinka, tak mówi świnka".
Nie przypominam sobie do czego tańczyłem po raz pierwszy, a rodzice nie potrafią udzielić odpowiedzi, ale za to jak dziś pamiętam kawałek, który jako dziecko nuciłem bez przerwy, zgodnie z dziecięcą kreatywnością przekształcając tytuł "Yellow River" na cielosidła, cokolwiek to miało wtedy znaczyć. To też mój pierwszy i jest szansa, że naprawdę jedyny one hit wonder absolutny. Tamto miauczenie "cielosideł" to był mój jeden jedyny kontakt z grupą Christie. Ponoć miauczałem to nawet noszony w nosidełku podczas beskidzkich wędrówek moich rodziców. Może i nawet stąd te "cielosidła", etymologia tego słowa pozostanie chyba owiana tajemnicą.
Ale wracamy do punktu wyjścia. Zuzia odtańczyła swój pierwszy hit "Świnki i Damy", a my z pewnym niepokojem czekamy na jej pierwszą samodzielnie wyśpiewaną piosenkę. Na wszelki wypadek osłabimy chyba nieco jej kontakt z chrzestnym, za to uśmiechniemy się szerzej do chrzestnej, która robiąc w szołbiznesie będzie stanie nieco lepiej skanalizować czające się już tuż tuż wokalne zapędy naszej córki. Poznając ją z Majką Jeżowską na przykład.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz