Dziś nietypowo. Pisałem kiedyś, że o wiele bardziej od eksplorowania własnych wspomnień związanych z muzyką interesują mnie historie innych ludzi. Poniżej jedna z nich, przytoczona przez znajomą, z którą i z której mężem przegadaliśmy niejeden wieczór w mieście pełnym oddechów popękanych rzeźb.:
Dawno, dawno temu, kiedy programy do ściągania plików nie miały opcji kontynuowania ściągania, gdy połączenie zostało przerwane, i nie pozostawało nic innego, jak próbować ściągnąć plik od nowa... w czasach, gdy korzystało się z modemów, kiedy łącza były bardzo słabe... w czasach gdy program do ściągania plików nazywał się... hm... Napster? W tych czasach ściągnięcie całego pliku przy łączu modemowym graniczyło niemal z cudem. W momencie, kiedy transfer spadał do zera było prawie pewne, że połączenie zostanie natychmiast przerwane. Pewnej nocy (nocami transfer bywał trochę lepszy) udało mi się znaleźć w czyichś zasobach utwór, którego nigdzie nie można było usłyszeć - 'In a manner of speaking". Samo odkrycie tego utworu u kogoś graniczyło z cudem. Wrzuciłam ściąganie i siedziałam jak na szpilkach, prawie nie oddychając. Początek był niezły, transfer przyzwoity, potem trafiło się kilka momentów grozy, gdy niebezpiecznie spadał. Ostatnie 10% przeczekałam na bezdechu i nagle... utwór się ściągnął! Cały! Była chyba 3.00 w nocy. Obudziłam J. krzycząc, żeby posłuchał, co udało mi się ściągnąć. I puściłam ten utwór. Bardzo głośno.
niedziela, 19 maja 2013
Numer 116 - Tuxedomoon "In A Manner Of Speaking"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz