Z "Sometime Around Midnight" mam pewien problem. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że ta piosenka lokuje się niebezpiecznie blisko literackich potworków w rodzaju prozy J.Wiśniewskiego (patrz - "Samotność w Sieci"). Te minorowe orkiestracje we wstępie, to rosnące, w dość przewidywalny sposób, napięcie, ten bezpośredni, żeby nie powiedzieć pretensjonalny tekst o facecie, który w barze, przypadkiem, napotyka się na swoją ex wyśpiewany z mocną egzaltacją w głosie. Banał, kicz, żenada. Do tego ten klip, będący niemal dosłowną ilustracją przesłania utworu, z brakiem miejsca na metafory i domysły. Ten duch dziewczyny chodzący po mieszkaniu. Żenua. Tylko czemu - pytam siebie samego - mimo wszystkich wad tej kompozycji, rozkłada mnie ona na łopatki za każdym razem, gdy ją słyszę lub oglądam ten videoklip?
Posłuchaj: The Airborne Toxic Event "Sometime Around Midnight"
czwartek, 22 kwietnia 2010
Numer 314 - The Airborne Toxic Event "Sometime Around Midnight"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz