Raymond & Maria to taki ewenement, brzmienie mają jak ulał na wesela, potańcówy w wiejskim domu kultury i festyny z okazji Dnia Kartofla. Teksty już nie, gdyby podłożyć symultaniczne tłumaczenie pan Zdzisiek zakrztusiłby się piwem, pan Mietek udławił kiełbaską z grilla i upieprzył z wrażenia musztardą swoją koszulę z czerwonej kraciastej flaneli, a pani Lusia i pani Mariola zgodnie padłyby zemdlone na ziemię. W końcu, festyn to festyn, trza się bawić, szaleć, a tu jakaś blondyna śpiewa "nikt nie zapłacze jak umrzesz, nikomu nie będzie brakowało, tego co robisz, nikogo nie obchodzi, gdzie kupiłeś swój sweterek". "No, kaman" zakrzyknie jakiś młodzieniec, który zna podstawy angielskiego.
Małomiasteczkowy pop Raymonda i Marii przyplątał się do mnie podczas pobytu w Axvall, w Szwecji. Za opis miejsca powinien wystarczyć fakt, że centrum towarzyskie stanowiła stacja benzynowa. I tor wyścigów konnych (sic!), gdzie nawet wygrałem sto koron, po postawieniu na Pędzącą Śnieżynkę. Nie zrozumcie źle, to było naprawdę urocze miejsce i świetnie spędzony czas. I nie musiałem się martwić, że ktoś nie zauważy mojego nowego sweterka. W pobliżu nie było żadnych sklepów odzieżowych.
Posłuchaj: Raymond & Maria "Ingen vill veta var du köpt din tröja"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz