sobota, 18 grudnia 2010

Numer 227 - Husker Du "Love Is All Around"

Kolega (obcokrajowiec) zapytał wczoraj, jak zimno jest w Polsce i gdy dowiedział się, że to jakieś -20 może i -25 stopni odparł - no, tak, ale ty jesteś pewnie przyzwyczajony do niskich temperatur. Miałem ochotę odpowiedzieć, że jasne - zima to mój przyjaciel, do tego lubię kąpać się w przerębli, mam futro z lisa, którego mój tata upolował przed laty, a na święta uwielbiamy jeść smażone szyszki i igliwie z sosen.

Stereotypy. Uproszczony sposób myślenia, który sprawia, że postrzegamy kogoś nie takim, jakim jest, a takim, jakim wydaje nam się, że powinien być. Ten schemat myślenia można też przełożyć na inne zjawiska. Weźmy tytuł "Love Is All Around". Na bank przyjdzie nam do głowy tania pościelówa, a niejeden dopowie jeszcze Wet Wet Wet przypominając nam nazwę pewnej grupy i ich mdły hit sprzed lat. O gejach stereotypów narosło już tyle, że życia by nie starczyło, by je opisać. I choć orientacji seksualnej nie powinno łączyć się z muzyką (ani jakimkolwiek innym przejawem działalności, bo co ma piernik do wiatraka) to fakt, ze 2/3 składu Husker Du to geje, od razu narzuca myślenie o kolorowych apaszkach, zniewieściałym głosie i cukierkowych melodiach w stylu James Blunt, albo co gorsza Wham.

A tu zonk, bo od Husker Du do takiego Blunta dalej niż z mojej małej mieściny do Katowic (a to naprawdę daleko). "Love is All Around" to nie ich kawałek, ale noszący wszelkie cechy ich bardzo charakterystycznego stylu, w którym pop miesza się z punkiem i hardcore tworząc nową jakość na ówczesnej muzycznej scenie i inspirując masę artystów, z adorowanym przeze mnie Everclear włącznie.

A wracając do tamtego kolegi. Koniec końców odparłem jednak, że nie, jestem raczej ciepłolubny. I wybaczyłem mu w duchu. W końcu zakorzenione we mnie stereotypy na temat jego kraju, też już dawały o sobie znać.



Brak komentarzy: