W ostatnich dniach wszyscy brną w zaspach próbując dotrzeć z pracy do domu, brnę i ja. U mnie droga przebiega jednak prościej, 2 kilometry, około 20 minut na nogach jak się ślamazarzę, a góra 15 minut szybkim krokiem wykorzystując skrót. Z uwagi na śliską nawierzchnię opcja 20 minutowa jest bezpieczniejsza. I gdy tak wracam wieczorem z pracy w otoczeniu migoczących świateł latarni i pobłyskującego wokół śniegu nie mogę poddać się nastrojowi nostalgii. "Time Turned Fragile" ten nastrój jeszcze bardziej podkręca.
Nie ma się co dziwić, Justin Pierre spreparował historię z gatunku tych smutnych, monolog ojca wspominającego swojego syna. Sam temat nie jest odkrywczy, ale biorąc pod uwagę styl pod jaki Motion City Soundtrack są podpinani - pop punk - jest to jakimś, pozytywnym zresztą, zaskoczeniem. W końcu w powszechnym pojęciu pop punk to teksty o bzdurach przy akompaniamencie wtórnych do bólu melodii, a wydanie podręcznika "Nauka gry pop punku w weekend" zdaje się być kwestią czasu. Ponadto Pierre posiadł może nie wyjątkową, ale zacną zdolność do przekuwania swoich obserwacji i doświadczeń w frapujące liryki. Muzyka jakby trochę kwestionuje melancholijny wydźwięk tekstu, ale działa jedynie na korzyść całości.
Więc tam dreptam i dreptam w tym śniegu, kolejne płatki spadają mi na włosy (muszę kupić czapkę) i repeatuje "Time Turned Fragile" po raz czwarty. Jestem prawie w domu, repeat numer pięć i ponownie słyszę - "tiny hands, recycled cans, the metal bands I could not stand". Uśmiecham się pod nosem, z tymi the metal bands w przypadku mnie i mojego taty jest dokładnie odwrotnie.
piątek, 3 grudnia 2010
Numer 234 - Motion City Soundtrack "Time Turned Fragile"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz