Halo, dzień dobry, witam. Za którym razem się Pani dodzwoniła? Za pierwszym? Wspaniale. Proszę pamiętać, należy dzwonić w trakcie porady. - Chciałabym się dowiedzieć, co Sting miał na myśli pisząc "every little thing she does is magic"...
Upraszczając od magii do jasnowidzenia droga niedaleka. Za Wikipedią - magia to ogół wierzeń i praktyk opartych na przekonaniu o istnieniu sił nadprzyrodzonych, które można opanować za pomocą odpowiednich zaklęć i czynności. Mamy z nią do czynienia wszędzie, a i sfery muzyczne i okołomuzyczne się nie uchowały. W jednym z ostatnich numerów Teraz Rocka autor recenzując płytę Red Box pisze, że jakiś tam utwór byłby zwyczajną balladą, ale za sprawą przetworzonego głosu wokalistki powstało coś absolutnie magicznego. Pojęcie magiczny mówi w tym wypadku tyle, co nic, przy okazji po raz kolejny potwierdzając miejsce przymiotnika "magiczny" w czołówce najbardziej wyświechtanych i banalnych porównań recenzenckich.
Z tym "Every Little Thing She Does is Magic" sprawa jest podobna. Wszystko, co ona czyni to magia? Ok. Magia czyli co? Wyciąga kurczaki na obiad z kapelusza? Wzmacnia potencję? Załatwia magicznym sposobem rezerwacje w najlepszych lokalach w mieście? Oczywiście, nie będąc złośliwym stwierdzilibyśmy, że magia odnosi się, rzecz jasna, do niezwykłości, nadnaturalności podmiotu lirycznego. Koniec końców jest w tym nieco więcej logiki niż w przypisywaniu magicznych właściwości melodiom.
W warstwie dźwiękowej "Every Little...", zwłaszcza w motywie z pierwszych trzydziestu sekund, nie doszukiwałbym się nadnaturalności, a raczej przepalanej słońcem Karaibów nostalgii - słowa, którego z kolei ja używam zdecydowanie za często. Jeśli czytacie tego bloga, sądzę, że Państwo wiecie o czym ja mówię.
sobota, 19 lutego 2011
Numer 211 - The Police "Every Little Thing She Does is Magic"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz