Stara, ludowa prawda mówi, że nie każdy jest snobem, każdy z pewnością czasami nim bywa. Wrzucasz zdjęcia z wakacji na Facebooka? Po co, skoro rodzina i przyjaciele już widzieli, a dalszym znajomym to wisi, gdzie byłeś i czy jadłeś sznycel z rekina na Dominikanie.
Snobizm przejawia się rzecz jasna także na polu około muzycznym. Ta satysfakcja, gdy wyszukasz jakiś mało znany zespół, gdzieś w czeluściach internetu i potem jesteś dumny, że udało Ci się go odkryć przed sztandarowymi portalami muzycznymi i możesz się tym odkryciem pochwalić. Skąd to wiem? Od kolegi? Nie. Po sobie samym. Apes & Androids to przykład pierwszy z brzegu, grupa, której odkryciem przed kilkoma laty cieszyłem się jak dziecko.
Mój snobizm wylazł też przy okazji promowania The National przez Radiową Trójkę, gdy - ze wstydem przyznam - pomyślałem, że znam ich od dawna i kiedyś ledwo co udało się zdobyć jakąś ich płytę w Empiku, a teraz nagle wszyscy ich słuchają i kupują bilety na koncerty. Powinienem się cieszyć z popularności lubianego zespołu, a marudzę. Sensowne? Chyba nie za bardzo.
I wreszcie jakąś formą snobizmu i autolansu jest ten blog. Ale jak to kiedyś powiedział mój dobry znajomy: - życie to ciągły lans, bo nawet jak się nie lansujesz, to się lansujesz, bo się lansujesz, że się nie lansujesz. Tego się trzymam.
poniedziałek, 7 lutego 2011
Numer 213 - Apes & Androids "Nights Of The Week"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Wielkie, ale to naprawdę wielkie dzięki za tą polecankę. To zdecydowanie moja ulubiona płyta 2011. Czego tu nie ma, Frank Zappa by się nie powstydził.
A w ogóle to gratuluję bloga - fajny motyw przewodni.
A, dzięki :)
Prześlij komentarz