Ostatnio nosi mnie trochę to tu, to tam i ma to przełożenie na aktywność na blogu, w ubiegłych tygodniach mogłem zapomnieć o jako takiej regularności publikowania postów. Nie oznacza to, że tracę parę - mój wielki plan postawienia kropki przy wpisie numer jeden nie zmienia się w żadnym względzie.
Tymczasem jednak muszę znowu wyjechać i na kolejne półtora tygodnia będę odcięty od (prywatnego) internetu w mniejszym lub większym stopniu. Na pocieszenie zostawiam Farewell Continental i "Total Devastation" - jedną z moich ulubionych piosenek ubiegłego roku ocierającą się o coś, co brzmi jak odmłodzeni REM nagrywający shoegazeowaną, piwniczną wersję "Imitation of Life" z koleżanką ze studiów.
A ja dopakowuję torbę, zgrywam album Farewell na odtwarzacz mp3 i nie mówię żegnaj, a do (rychłego) zobaczenia.
wtorek, 10 maja 2011
Przerywnik wyjazdowy Farewell Continental "Total Devastation"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz