czwartek, 15 lipca 2010

Numer 279 - Green Day "Uptight"

"Nie będę tego jadł, daj mi spokój! Nie chcę kanapek do szkoły! Nie założę tej koszuli, nie chce iść do cioci na urodziny!!!". Bunt - jak dla każdego szanującego się nastolatka - był dla mnie wartością samą w sobie i koniecznością w świecie kierowanym przez system. Zakratowane okna szkoły podstawowej, do której uczęszczałem utwierdzały mnie w tym przekonaniu. W walce z systemem nie byłem sam. Miałem dobre układy z panią woźną, z którą czasem odbywałem miłe pogawędki. Do czasu. Podpadłem jej, gdy pewnego dnia zabrałem od niej klucze od szatni, w pęku kluczy był zaś klucz do jej pomieszczenia, w którym miała płaszcz, klucze do sal i masę innych rzeczy. Zapomniałem oczywiście klucz oddać, czym na pół dnia sparaliżowałem pracę szkoły. Czyli w jakimś tam sensie, choć przez przypadek, zasadziłem systemowi porządnego kopa.

"Uptight" to symbol tamtego buntowniczego szkolnego okresu i do dziś pozostaje moim ulubionym utworem Green Day. A album, z którego "Uptight" pochodzi - "Nimrod" - znalazłem pod poduszką. To był bunt opakowany w papier z reniferkami i płatkami śniegu. Przyniósł mi go Mikołaj.



Brak komentarzy: