Podobno człowiek przesypia jedną trzecią swojego życia. Snu nigdy dość i z reguły pragniemy go najbardziej wtedy, gdy nie możemy sobie na niego pozwolić: zwłaszcza rano, gdy trzeba wstać do pracy, na uczelnię, do szkoły lub wyprowadzić psa, który maślanymi oczami wpatruje się w nas zakopanych pod kołdrą lub - co gorsza - swoimi pazurkami próbuje wydrapać nam własne, byle wyjść na upragnione poranne siku.
Inna sprawa to miejsca, gdzie się można utulić się do snu. Bo spać się da praktycznie wszędzie. Mnie, poza rozmaitymi łóżkami, zdarzyło się usnąć na plaży, w kinie, w pociągu (standard i banał, prawie jak łóżko), raz w wannie oraz w samolocie i w autokarze (oba to najgorsze możliwe sposoby na spanie, bóle karku i drętwota nóg gwarantowane). W sumie nic nadzwyczajnego, biorąc pod uwagę, że znam osobę, która podobno spała na własnej wycieraczce.
Czasem też, ku pewnemu zaskoczeniu, potrafię obudzić się w środku nocy, zerkając na zegarek z obawą, czy to przypadkiem nie godzina diabła (która, zgadnijcie?) i próbując znów jak najszybciej zasnąć, chowając się głęboko pod kołdrę. I zapalając czasem lampkę nocną. Tak na wszelki wypadek.
środa, 22 września 2010
Numer 260 - Band Of Horses "Is There A Ghost"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Zajebisty pomysł z tym blogiem. Życzę wytrwałości. Żeby nie było jak z tym Sufjanem i 50 stanami. ;D
dzięki:) postaram się wytrwać:)
Prześlij komentarz