Ostatnio jechałem pociągiem, był wieczór, miło i przyjemnie do czasu, aż jakieś dziecko zaczęło bez przerwy po niemiecku powtarzać: - patrz, pociąg, patrz pociąg - i tak na okrągło przez całą drogę, prawie 25 minut. Powiem tylko, ze po 10 minutach chciałem wyskoczyć przez okno - byle już nie musieć tego słuchać.
To zdarzenie sprowokowało mnie do postawienia sobie pytania o granice tolerancji względem własnych dzieci. Jak to się stało, że rodziców tego bachora nic nie ruszało, a ja dostawałem przysłowiowej kurwicy? W prosty sposób wyjaśnił mi to ostatnio kolega: - czy moje dziecko mnie nie wku.wia? owszem, czasem wręcz robi wszystko, żeby mnie wku.wić, a ja wiem, ze muszę zachować spokój, wiec wychodzę sobie na spacer licząc na to, ze ktoś mnie zaczepi, a ja w odwecie będę mógł bez wyrzutów sumienia mu przypier..olic.
Nie ma wiec siły, nawet największy twardziel wymięka przy dzieciach, a oazy spokoju zaczynają buzować i pluć ognistą lawą. Obstawiam, że taki Lionel Richie po akcji w supermarkecie z rzucającym się po podłodze i wrzeszczącym na cały głos synkiem, w umazanym czekolada białym garniaku, po stłuczce na parkingu i po telefonie do żony, gdy na pytanie "hello, is it me you're looking for?" usłyszałby odpowiedź odmowną, mógłby wejść do studia i nagrać dokładnie coś takiego.
piątek, 25 marca 2011
Numer 196 - Faith No More "Digging The Grave"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz