poniedziałek, 15 lutego 2010
Numer 349 - My Chemical Romance "Helena"
Nastolatki w czarnych bluzach z czaszkami, podkradzionymi mamie czarnymi kredkami do oczu i z trampkami converse'a w szachownice to typowy target grup pokroju My Chemical Romance. Trudno się zatem dziwić, że szanujący się fan rocka nie raczy spojrzeć na okładkę płyty tegoż zespołu, nie mówiąc już o jej przesłuchaniu. Szanujący się fan rocka słucha poważnych zespołów, które grają prawdziwy rock. Szanujący się fan rocka wskaże kilkanaście grup, których My Chemical Romance są tylko nędzną imitacją dla małolatów, które nigdy nie słyszały żadnej płyty Led Zeppelin czy Pink Floyd. Szanujący się fan rocka wyśmieje banalne teksty o miłości i płaczliwy śpiew wokalisty. Nie omieszka wyrazić dezaprobaty wobec prostackich riffów i tępo nabijanego rytmu. "Helena?" - odpowie fan rocka, zapytany o opinię na temat utworu. "Nudna piosenka o byłej dziewczynie wokalisty, jak sugeruje tekst". Pomyłka. To o jego zmarłej babci.
Posłuchaj: My Chemical Romance "Helena"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz