wtorek, 2 lutego 2010

Numer 358 - Switchfoot "The Shadow Proves The Sunshine"

W filmie "Testosteron" jest taka scena, kiedy bohater grany przez Tomasza Karolaka wspomina jak to śpiewał w chrześcijańskiej kapeli. Scenie towarzyszy mała retrospekcja: białe tło, Karolak na biało, tekst "Jezus, Jezus, Jezus, Alleluja..." i nie da się nie zauważyć, że ten moment odsłania pewną prawdę o naszym stosunku do tzw. muzyki chrześcijańskiej: słowem - obciach. I faktycznie, wiele grup tego nurtu zasługuje na to określenie. Wystarczy jednak spojrzeć trochę dalej, by znaleźć takich zawodników jak Switchfoot. Normalni kolesie, żadni tam chrześcijańscy fanatycy. Mogliby śpiewać jak to fajnie jest wyrywać laski i pić browary, a śpiewają o wierze i Bogu. W dodatku kompletnie obca im jest radiomaryjna maniera i pretensjonalność, a przesłanie, które przemycają w tekstach może trafić spokojnie do wierzącego i niewierzącego. Bo to nie jest mantrowe powtarzanie "Jezus jest Panem", a próba dialogu z Bogiem. Jeśli Niebo naprawdę istnieje, to mają tam zaklepaną miejscówkę.



Brak komentarzy: