Mija druga godzina. Powoli zaczynasz się niecierpliwić. Patrzysz w prawo, jakiś gość w niebieskiej koszuli i zbyt grubym jak na jego chudy pysk krawacie, dodatkowo w kolorze żółtka, uderza pięściami w kierownicę i przez otwarte okno swojego Porsche Cayenne wyrzuca z siebie "tak, do kurwy nędzy, spóźnię się na ten pierdolony lunch". Na przeciwległej jezdni jakiś nieco zbyt rozpędzony samochód wpada w poślizg, uderza w stojącego z brzegu Poloneza Caro i zgarnia za sobą jego tylni zderzak. "Ale urwał, ale to było dobre" drze się jakiś stojący z boku facet. Z lewej jakaś kobieta w swoim małym, ale ładnym Citroenie odchyla się w stronę tylnego siedzenia i uspokaja siedzącego tam bachora, który prawdopodobnie przed chwilą zrobił w majty składającą się z resztek hamburgera, frytek i jakiegoś nowego napoju gazowanego kupkę. Zamykasz czym prędzej okno, by zapach nie doszedł do Ciebie, ale z każdą chwilą coraz mocniej czujesz nieprzyjemną woń i nagle dołącza się do niej cichy pisk. Patrzysz do tyłu i widzisz przepraszające oczy swego psa, a obok niego pokaźnej wielkości brązowy kopczyk.
Posłuchaj: Fun Lovin Criminals "Scooby Snacks"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz