"Ballad Of John Henry" to taki mój mini-tribute dla paru osób, które poznałem całkiem niedawno (czas to pojęcie cholernie względne), a które potrafiły (nadal potrafią) wyrwać mnie z gorszych nastrojów za pomocą czeskiego kina, dobrego wina, spaghetti i wieczorów z muzyką. Joe Bonamassa towarzyszył kilku z nich, więc tym samym i niniejszym i wszem i wobec pojawia się na mojej liście.
Posłuchaj: Joe Bonamassa "Ballad Of John Henry"
1 komentarz:
Jej, aż mi się łezka w oku zakręciła z rozczulenia... :):):)
Prześlij komentarz