środa, 3 listopada 2010

Numer 242 - Familjen "Det snurrar i min skalle"

Zabawne. To było kawał czasu temu, a pamiętam każdą minutę naszego naprawdę pierwszego wspólnego weekendu. Pociągiem prosto do Pszczyny. O czym wiedziałem tylko ja, bo dla niej to miała być niespodzianka. Minął weekend. Gdy już pożegnaliśmy się na dworcu w Katowicach, wsiadłem do busa i ruszyłem do domu. Miałem przy sobie odtwarzacz, włączyłem, po chwili w słuchawkach usłyszałem: "jag gjorde upp en eld for dig...".

Ciekawe na jak świetnie zarysowanych kontrastach opiera się "Det snurrar i min skalle". Z jednej strony mamy suche i puste niczym uderzenia w wydrążony pień drzewa bity, niby żywcem wyrwane ze świątecznej choinki dźwiękowe ornamenty, minorowy bas i melodyjkę jak ze starej gry komputerowej. Po drugiej stronie stoi przełamujący tą bezduszną powłokę głos wyśpiewujący jedną z najcelniejszych, a przy tym brutalnie prostą i bezpretensjonalną, linijek tekstu: rozpaliłem dla Ciebie ogień, a teraz płonie cały las. Kilka słów, które rozbijają w pył całe to pseudofilozofowanie o miłości w stylu Paula Coehlo.

"...och nu brinner hela skogen". Włączam sobie to dziś po raz kolejny. Słucham, odnajduję w pamięci tamto mroźne sobotnie popołudnie i to, jak ciepło mi się zrobiło, gdy dostałem buziaka na pożegnanie. Patrzę na to wszystko i zapewne nadinterpretuję, ale z perspektywy czasu te słowa okazały się dla mnie niezwykle i radośnie prorocze.



P.S. Klip to jakość sama w sobie. Dostał nawet nagrodę Grammy w Szwecji.

Brak komentarzy: