wtorek, 11 maja 2010

Numer 310 - Robbie Williams "She's Madonna"

Facet przyznający się do słuchania Robbiego Williamsa, to tak jak facet zabierający dziewczynę na randkę do McDonalda - obciach. Robbie, po opuszczeniu Take That, wchodził w wygodny strój agenta 008, wyśpiewującego nastrojowe postsinatrowe pieśni o millenium, romantyka swingującego w duecie z Nicole Kidman, kradł makeup Kiss, jeździł na bolidach i zdobywał listy przebojów jeżdżąc na koniu i wykrzykując Feel. I zawsze jego audytorium była głównie słaba (słaba??) płeć.

Videoklipem do "She's Madonna" mógł sobie strzelić w stopę. Wizerunek Robbiego transwestyty mógł być nie do przełknięcia. Ale pokazał, że facet ma odwagę zrobić coś nieszablonowego i ma do siebie dystans. I pozytywnie mnie zaskoczył. W dodatku historia Tanji Strecker, ex dziewczyny Guya Ritchie (późniejszego męża Madonny) naprawdę trzyma się kupy i jest różni się znacząco od innych historii miłosnych wyśpiewywanych przez Robbiego.

No i ten moment w klipie (poszerzonej wersji) kiedy Drag-Queen Robbie mówi: "I don't wanna claim that I'm special. But I'm a bit special. Do you know what I mean?" autentycznie wzbudził moją sympatię do tego pana. Czy następnym krokiem będzie randka z dziewczyną w McDonaldzie?




Posłuchaj: Robbie Williams "She's Madonna"

Brak komentarzy: