poniedziałek, 12 grudnia 2011

Przerywnik - To Co Najlepsze w 2011

Siódma rano, zrywam się o świcie. No, trzeba się umyć. Chwytam moją ulubioną miskę w dinozaurki, nalewam mleka, nasypuję płatków, dokładam czekolady i konfitur, mieszam, jem. Czas ucieka, każdy się śpieszy, nawet Kraśko w TV mówi jakby szybciej. Biegnę na przystanek autobusowy, uff, zdążyłem, jakbym nie zdążył to kapa, bo kolejny za godzinę. Wchodzę. Konduktor z przodu, dresiarnia z tyłu, muszę podjąć błyskawiczną decyzję, gdzie się usadowić. Ale luz, bo dziś jest piątek, muszę uderzyć w miasto. Każdy w końcu czeka na weekend. Sms od Pawła "Melanż, melanż? jee!", odpisuję "git, git, git!". Nareszcie wieczór, suniemy podrasowanym fordem ka po gierkówce, wiatr rozwiewa mi włosy, w pytę - myślę, dziś będzie w pytę. Wiesz jak to jest, kumple obok, każdy czeka podekscytowany na początek weekendu. Wczoraj był czwartek, jutro sobota, pojutrze niedziela, kurczę chciałbym, żeby ten weekend nie miał końca. Czilujemy się, rozkoszując jazdą, a tu pasem obok sunie jakiś czarnoskóry koleś i przyjaźnie nam macha. Piątek, piątek! - krzyczymy. - Bibka,bibka jea! - odkrzykuje nasz czarnoskóry ziom.

Następnego dnia dostaję od kumpla linka do jakieś piosenki na youtube, słucham i myślę, że muzyka pop jeszcze nigdy nie była tak blisko prawdziwego życia.



Brak komentarzy: