środa, 15 września 2010

Numer 264 - One Night Only "Say You Don't Want It"

W życiu piękne są tylko chwile - śpiewał Ryszard Riedel, ale wszystko rozbija się zasadniczo o to, co dla kogo oznacza piękna chwila. Dla jednych takim momentem będzie wygrana w lotka, gdy w głowie już buzuje kalkulator, przeliczający wygraną na mieszkania, samochody, ciuchy, sprzęt AGD i wycieczki do Egiptu. Dla innych narodziny dziecka, pierwszy pocałunek tuż po zaręczynach, ewentualnie oszczenienie ich ulubionej suczki. Jeszcze inni docenią zachód słońca nad oceanem, łyk wody ze źródła po męczącym górskim marszu, radość z ukończenia maratonu, gdy nie dawaliśmy sobie żadnych szans, wypicie piwa z rodzeństwem po długiej rozłące, uścisk dłoni prezesa w pracy albo wydanie nowej płyty ulubionego wykonawcy.

U mnie takim momentem był ostatni piątek, godzina 16:40, gdy utknęliśmy w korku przed rondem Ofiar Katynia, z rozkopaną IKEĄ po boku, z burakami wpychającymi się na chama w wąski przesmyk i mozolne, metr za metrem, przemieszczanie się w kierunku autostrady A4 i dalej do małego domku letniskowego w Przeczycach, gdzie czekał nas jeden z najfajniejszych weekendów ostatnich lat. W radio leciało One Night Only i ten ich gitarowo-syntezatorowy kawałek już po wsze czasy będzie mi się z tym właśnie dniem kojarzył. To stanie w korku to banalna i wydawało by się nawet irytująca rzecz (come on, komu sprawia przyjemność utknięcie w kilometrowym wężu samochodów), ale obudziła jakieś, mimo wszystko, pozytywne emocje. Stare przysłowie ludowe mówi, że radość tkwi w właśnie szczegółach.



Brak komentarzy: