niedziela, 5 września 2010

Numer 265 - Elvis Costello "Couldn't Call It Expected No.4"

Większości Elvis Costello może kojarzyć się z "She", z filmu "Nothing Hill" (mimo, że gwoli prawdy to kower, a nie jego autorska piosenka), w kręgach niezależnych prym wiedzie "Alison". Mnie najbardziej utkwiła jednak w pamięci "Couldn't Call It Unexpected", w jakimś stopniu będąca efektem ciągot artysty w kierunku muzyki klasycznej. Costello to dla mnie przede wszystkim niesamowity głos, bardzo silny, bardzo charakterystyczny i pasujący praktycznie do każdej odmiany muzyki, jaką uprawiał. Costello z "Couldn't Call..." to także Costello elegancki, liryczny, potwierdzający swoją klasę nie tylko muzyką, ale i wybitnym tekstem, który tworzy jakość samą w sobie. To jedna z tych piosenek, gdzie smutek łączy się z pięknem i ani przez chwilę nie doświadczamy uczucia obciachu. Łez deszczu, skrzydeł anioła i czerwonych róż należy szukać gdzie indziej.



Brak komentarzy: