czwartek, 3 marca 2011

Numer 205 - Everclear "Sunshine (That Acid Summer)"

Nigdy nie potrafiłem prowadzić dziennika. W szczenięcych latach była to domena dziewczyn, a jedyne formy dzienniko-pamiętnika akceptowalne dla młodego chłopaka to zapiski na gipsie naniesione przez kolegów z kolonii. Później, nawet jeśli planowałem coś tam odnotowywać, przeważnie o tym zapominałem. Może podświadomie bałem się, że w czasie przeznaczonym na uzupełnianie dziennika wydarzy się coś, co nie chciałbym, by mnie ominęło.

Choć nie, raz udało mi się przez rok prowadzić kalendarz. Granatowy, gruby terminarz z nalejkami szwedzkiego zamku Lackoe i SIA Glass zaczęły wypełniać krótkie notki, plany spotkań towarzyskich, przypominajki, ale też lakoniczne wzmianki o różnych wydarzeniach jak to, gdy byłem z koleżanką w kinie ARS w Krakowie i pewien pan chciał nam podarować bilety na seans Harrego Pottera, a my odmówiliśmy i dopiero po paru godzinach zdaliśmy sobie sprawę, że ten miły pan to był Andrzej Wajda. Albo też to jak facet obsługujący wyciąg narciarski rzucił do mnie i do mojej znajomej - no, dalej laski, jazda na orczyk!

Do tego kalendarza trafiały też piosenki dnia. Notka z 29 marca 2003 jest krótka - "Sunshine (That Acid Summer).



Brak komentarzy: