niedziela, 7 lutego 2010

Numer 355 - Małgorzata Ostrowska "Meluzyna"


Ostatnio na imprezie u znajomego postanowiliśmy odświeżyć trylogię filmów o Panu Kleksie. Chyba nie ma osoby, która by nie widziała choćby pierwszego z nich - Akademii Pana Kleksa. Wiadomo, dwadzieścia parę lat temu to był megahit. Pan Kleks nie musiał bajerować efektami rodem z Harrego Pottera by kupić dzieciarnię z całego kraju. I stanowił wspaniałą ucieczkę od burej rzeczywistości. Wieczór sentymentalny z Panem Kleksem przypomniał mi, że w (prawie) każdym z nas kryje się dziecko, a raczej dziecięca świeżość i radość życia,o czym w dzisiejszym świecie bardzo łatwo zapomnieć.

"Meluzyna" (z "Podroży Pana Kleksa") przypomniała o sobie kilka lat wcześniej, podczas oblewania egzaminu magisterskiego. Wylądowaliśmy przez przypadek w małym klubie na krakowskim Kazimierzu, w którym show dawała drag queen Saleene. Na show składało się parę piosenek wyśpiewanych z playbacku. Na pierwszy ogień poszła właśnie "Meluzyna". Abstrahując od występu Saleene, "Meluzyna" w brawurowym wykonaniu Małgorzaty Ostrowskiej do dziś potrafi wywołać gęsią skórkę. I zafundować podróż w przeszłość, gdzie jadło się misie z kremem, żuło gumę Donald i piło oranżadę w woreczku.

Posłuchaj Małgorzata Ostrowska "Meluzyna"

1 komentarz:

AniaNaGibie pisze...

na moich 28 urodzinach to byl najwiekszy hit... ciekawe dlaczego? ;)